sobota, 29 grudnia 2018

Przygoda Barnasia


To nie tak, że straciłam wenę do pisania o koteczkach...
To życie pisze nam scenariusze.
Obiecałam napisać przygodę Barnasia. 
Jest lato ,jakiś sierpniowy dzień...
Barnaś jest już ponad pół roku z nami,lubi spędzać czas na podwórku.
W pewnym momencie słyszę ujadanie psów sąsiadów.
Wychodzę na podwórko,szukam i wołam Barnasia,ale go  nigdzie nie ma.
Tknęło mnie i idę od strony sąsiadów,a tam ...
Sąsiadka na ganku ze szczotką na długim kiju,usiłuje odgonić przestraszonego czarnego kota.
Psy z rasy myśliwskiej,szczekają jak szalone,a ona krzyczy sio...
A na ganku ,siedzi z zakrwawioną mordką skulony czarny kotek.
Mówię do niej
-sąsiadko to chyba mój kot,nie wiem jak tu przywędrował,
ale proszę mnie wpuścić to go zabiorę.
-Proszę pozamykać psy, bo nic z tego nie będzie.
Z łaską zostałam wpuszczona na podwórko i słyszę ,że jej psy zostały podrapane przez tego kota.
To ja jej na to ,
-po to kot ma pazury by  mógł się obronić.
A ona
-ale on je pogryzł
Zaczęłam się śmiać ,wiem że to nie miejsce i czas,ale nie mogłam się powstrzymać,
 i mówię do niej
-ciekawe czym ,ten kot prawie nie ma zębów,owszem pazury ma,tu mogę się zgodzić,że podrapał w samoobronie,ale nie pogryzł.
Podchodzę do tego biedaka z sercem na ramieniu,nie wiem jak zareaguje,czy nie ucieknie.
Przecież widać, że jest w traumie,skulony i przestraszony.
Sąsiadka w tym czasie chowa się za drzwiami swojego domu i krzyczy
- proszę go zabierać.
I tyle ją widziałam .
Podeszłam jeszcze bliżej i cicho przemawiam do Barnaśka
-kochany zaraz zabiorę Cię do domku.

Kiedy stanęłam przed nim i spojrzałam w jego przestraszone oczęta,nie namyślając się dłużej wzięłam biedaka na ręce.
A Barnaś jakby odzyskał wiarę w ludzi,wtulił się we mnie,wbił lekko pazurki i odetchnął.
Bałam się, że może mi nawiać jak tak będziemy maszerować do domu,zaryzykowałam
Na szczęście nie było daleko,doszliśmy do domu,a kot nadal siedzi wtulony w moje ramiona.
Zeskoczył dopiero w domu .Obejrzałam go ,czy przypadkiem psy, nie wyrządziły mu krzywdy.
Szczęśliwie wszystko było w porządku,a krew nie była z jego ran,bo nie miał żadnej rany.
Jak widać tylko psy sąsiadów miały powierzchowną pamiątkę po spotkaniu z tym staruszkiem.
Oczywiście zabraliśmy go do weta,a on  potwierdził ,że wyszedł z tej utarczki cały,tylko mocno przestraszony.
Od tej przygody Barnaś obdarzył mnie miłością wielką,ciągle był w pobliżu i patrzył tymi swoimi zielonymi oczami ...
Koty potrafią się odwdzięczyć człowiekowi,wskakują na kolana,mruczą pięknie,a Barnaś...
Zaczął sypiać wtulony w moją głowę,w tym czasie miałam często migrenowe bóle,odkąd terapią zajął się Barnaś,bóle po pewnym czasie zniknęły.Owszem pojawiały się, ale rzadko i wtedy zawsze mogłam liczyć na mruczando przy głowie.
Koty wyczuwają w człowieku zmiany,jestem tego pewna.
Przygoda nauczyła Barnasia,że świat nie jest taki przyjazny,o czym chyba zapomniał kiedy zamieszkał z nami.
Nauczyła go również ,że jego terenem jest podwórko,bo za bramę już nie wychodził .
Koty to indywidualiści,może i wygodne,może ,może,może,
ale wiem, że jak już pokochają i zaufają to na całego.
Skradł moje serce.
 "Zdobyć przyjaźń kota nie jest rzeczą łatwą.
 Nie lokuje on swych uczuć nierozważnie:
 może zostać waszym przyjacielem, jeśli jesteście tego godni, 

ale nigdy waszym niewolnikiem."
                                                                                           Théophile Gauthier


Pozdrawiam Was serdecznie i do następnego napisania.