niedziela, 31 grudnia 2017

Barnaś

Już tylko tydzień dzielił nas od świąt,gdy Barnaś, weteran rozchorował się na dobre.
Nigdy nie był okazem zdrowia,odkąd do nas przyszedł miał problemy z żołądkiem,
które były leczone  lepiej lub gorzej w zależności od pomysłu weta.
Apetyt  Barnasiowi dopisuje ,a mimo tego kot chudnie,widać że z każdym dniem jest słabszy.
Udało nam się ustalić mniej więcej wiek Barnasia,ma ok 14 lat.
Jak na kota to całkiem okazały wiek ,z tego co czytam na różnych forach
i co mówią lekarze ,to również wiek w którym pojawiają się różne choroby.
Jak to przed świętami bywa,zawsze coś się przywlecze,no i się przywlekło.
Wstępnie po zrobieniu badań kompleksowych wychodzi na to,
że badania z krwi są w normie,więc padło podejrzenie   IBD,
czyli nieswoiste zapalenie jelit.
Szansa na wyleczenie ?raczej  nie ma dobrych wieści.
Wszystko okaże się na usg,zaraz po świętach.
Jesteśmy już po usg,diagnoza?
Nic konkretnego,wyszło że ma przewlekłe zapalenie jelit,nieznacznie powiększona trzustka,wszystko w normie,więc padło na początek IBD
Czeka nas zmiana karmy na specjalistyczną na żołądek i jelita,przy okazji Barnaś zostanie odrobaczony,a wraz z nim pozostała wesoła gromadka😊
Podawane kroplówki nic nie wnoszą,kot nadal chudnie,jakby go coś zjadało od środka.
                          ********************************
Historia Barnasia
Jest wieczór ,M pojechał załatwić sprawę,do samochodu podchodzi kot,
 który głośno komunikuje się z nim.
Ponieważ  w tym czasie było z nami  w porywach 9 kotów w tym 7 dochodzących ,tzw.wolnobytujących,
M wiedział, że jeszcze jeden to dodatkowe obciążenie.

Zamknął okno,bo kotek właśnie szykował się do skoku przez okno, do środka pojazdu.
Zaczął przyglądać się jego zachowaniu, a kot patrzył głęboko w oczy,
miałkolił i nie chciał odejść.
Dopiero kiedy M powiedział, że  nie może go zabrać,ten biedak zwiesił głowę i odszedł nieśpiesznie.
M wrócił do domu i  opowiedział mi o tym biedaku .
Jak to się mówi miękkie serce twarda du... powiedziałam M,żeby go przywiózł do nas.
Na drugi dzień M pojechał w to samo miejsce i co widzi:
Kotek idzie ze zwieszoną głową, już nawet nie spojrzał w kierunku M.
Wyszedł z auta i nałożył jedzenie  do miseczki, kot nawet nie ruszył.
Co wtedy robi M,mówi do kota
-hej jak chcesz to pakuj się i jedziemy do domu.
możecie wierzyć ,lub nie Barnaś ,wtedy jeszcze kot bez imienia,
odwraca się niepewnie i jak tylko M otworzył drzwi kot znalazł się na przednim siedzeniu,mruknął,
zwinął się w kłębek i kazał się zawieźć do domu.
Skrajna nieodpowiedzialność,jak tak można,bez kontenera???:D
Gdy podjechali pod dom ,otworzył drzwi,kot wyskoczył obiegł teren,
zaznaczył i wszedł bez niczego do nieznanego mu domu.
Najpierw trafił do osobnego pokoju ,no bo wet musi go zobaczyć.
Siedział smutny,z tym swoim wzrokiem "zbitego psa",co złego to nie ja,
więc M poszedł na żywioł i wypuścił go do naszych koteczków .
To nie był dobry pomysł.
Okazało się,  że Barnaś zaczął wymiotować po zjedzeniu karmy,więc czym prędzej pojechaliśmy do weta.
Tam pani dr,stwierdziła kocią grypę,powiedziała że to bezzębny staruszek,że ma kłopoty z żołądkiem,że pewnie został przez kogoś wyrzucony,zrobiliśmy badania -wszystko w normie ,jak teraz,dała leki  i wróciliśmy do domu.

Kontakt z naszymi zwierzakami wystarczył,by wszystkie złapały tą kocią grypę,może tylko lżej ją przechodziły.Po konsultacji z wetem,wszystkie dostały lekarstwo i choroba  minęła.
Barnaś nigdy nie był okazałym kotem,wysoki i chudy ,ale nie przeraźliwie,nawet czasami wołałam na niego przecinek...
 Takie były pierwsze chwile w nowym domu kota,który dostał na imię Barnaś.
Na początku nie tolerował młodych ludzi,jak widział dla siebie zagrożenie to lał wszystkich
łapą z wyciągniętymi pazurami.
Pewne zdarzenie sprawiło, że dał człowiekowi drugą szansę,
ale o tym opowiem Wam innym razem.

A teraz życzę Wam

Niech się spełnią świąteczne życzenia: te łatwe i trudne do spełnienia. 
Niech się spełnią te duże i te małe, te mówione głośno lub wcale. 
Niech się spełnią wszystkie one krok po kroku, tego życzę Wam  w Nowym Roku.












sobota, 23 września 2017

Jesienny Konkurs u Krysi

Krysia organizuje jesienny  konkurs fotograficzny ,tematem są oczywiście nasze kociaki.
Co robią nasze koty w te już prawie jesienne dni ?
więcej info znajdziecie u Krysi TU 


Postanowiłam wysłać na ten konkurs zdjęcie mojej Maniusi,ona uwielbiała każda porę roku,
znosiła ślimaki,listki,myszki i w ogóle cieszyła się naszym kolorowym światem.
W czerwcu nagle odeszła,potrącona przez jakiś samochód, więcej możecie przeczytać TU
o niej samej i jej radości z obcowania z przyrodą.
Gdyby żyła Maniusia byłaby mega szczęśliwa brykając po opadających liściach...
To zdjęcie jest na moim pulpicie w lapku,nie mogę pogodzić się z jej odejściem,ale tak się stało.
Dlatego zgłaszam to zdjęcie  do zabawy u Krysi .
Was również zachęcam do przyłączenia się do tego konkursu,a jak nie macie swojego kociambra to zagłosujcie na najładniejsze  zdjęcie Waszym zdaniem ,jak znam życie to będzie w czym wybierać.
Pozdrawiam Najmilej Wszystkich Odwiedzających 😘😌

czwartek, 8 czerwca 2017

Którędy do nieba...

Mania ,
moje kochane hihoł,tak odpowiadała zwykle, gdy zadawałam jej pytanie
-Maniusia co tam słychać?
-hihoł...
Moja piękna księżniczka,marzycielka ,kochająca kwiateczki wszelakie.
Gdy w domu pojawiały się jakieś roślinki,musiała sprawdzić czy dobrze pachną.
Wtedy wchodziła na stół ryzykując ,że usłyszy reprymendę i jak patrzyłam to wąchała kwiatki,a jak się tylko odwróciłam próbowała czy są jadalne .Rośliny,kwiaty jakie pojawiały się w domu ,czy ogródku,zawsze były sprawdzane,czy aby nie zaszkodzą naszym koteczkom.
Ostatnio na Dzień Matki dostałam słonecznika,Mania systematycznie podgryzała mi po jednym liściu.Szłam spać było ich trzy,a jak wstawałam ,już połowy jednego nie było i tak do ostatniego listka.
Kochała przyrodę,znosiła nam listki,ślimaki żywe winniczki,nie wspomnę o dżdżownicy. i oczywiście myszkach.
Może miał na to wpływ ,że znaleziona była w lesie,malutka ,zabiedzona,niesamowicie zapchlona, 2 miesięczna , na widok człowieka swoim piskliwym głosikiem próbowała zwrócić uwagę.
Pamiętam jak mąż zadzwonił do mnie 11 lat temu i zapytał się czy przywieźć malutkiego koteczka.
Wtedy już mieliśmy od 2 lat Agresa,którego adoptowałam ze schroniska.
Nie zastanawiałam się długo,przywieź ją do nas.
Pamiętam jak pojechaliśmy do weta z naszymi dwoma już kotami,bo Agres załapał pchełki od Mani.

Wet zachwycał się Agresem, a na Maniusię ledwo spojrzał i westchnął.Gdyby zobaczył ją rok później zmieniłby zdanie.Maniusia miała piękne umaszczenie i stała się przepiękną koteczką.
Czas płynął,w moim domu pojawiły się inne koty,wszystkie przyszły same,wiedzione instynktem.
Również zmieniała się moja okolica,przybyło nowych domów,ludzi i samochodów,z cichego zakątka zrobiła się Marszałkowska z lat jej świetności.

Ostatnio Maniusi nie wystarczał nasz mały teren,ona potrzebowała przestrzeni.
Jak nie chcieliśmy jej wypuścić  sikała przy drzwiach wejściowych,z premedytacją i często na naszych oczach.W końcu nauczyła się ,że wychodzi na wieczorne spacery i już czekała pod drzwiami by pomknąć na kolejną przygodę.Zawsze wracała szczęśliwa ze swoim nieodłącznym " hihoł",wtedy domagała się głasków i mruczała nam o swoich nocnych przygodach.
Niestety jej niecierpliwa natura,poszukiwaczki przygód dawała się we znaki i jak tylko ktoś wracał do domu,już czekała by wymknąć się prędziutko.Często udawało się ją zawrócić ,ale czasami niestety nie.
Tak było 04.06.2017 w niedzielę,mąż wyskoczył po fajki(o nałóg to jest okropny ),miał zostawić zapalone światło ,ale zgasił,otwierając drzwi Mania dała drapaka i szczęśliwa biegała po podwórku.
Turlała się po trawie,jak zbierałam pranie przyszła i kazała się miziać po brzuszku,a przy tym rozkosznie mruczała i turlała się, nadstawiając się do głasków.
Chwilę później weszłam do łazienki,mignęła mi Maniusia,aż się zatrzymałam.
Przecież to niemożliwe,ona jest na podwórku,pomyślałam że to dziwne,w tamtej chwili przez myśl mi nie przeszło że coś mogło się jej przytrafić.
Poszłam jeszcze podlać nasze roślinki na terenie i przed domem,ciepło sucho jakoś wszystko wolno rośnie.
Nie słyszałam nic wcześniej,hamowania,pisku opon,nic co mogło by wzbudzić mój niepokój,że mogło się coś stać złego,ale ten niepokój,ta wizja Mani, która przyszła chwilę wcześniej nie dawała mi spokoju.Zostawiłam się lejącą wodę i poszłam w stronę przystanku ,to co zobaczyłam aż mnie zgięło.
Maniusia leżała na ulicy przy przystanku.
 Wyglądała jakby spała na ulicy...
Podbiegłam wzięłam ją na ręce i wtedy to zobaczyłam,główka zwisała,a jedno oczko zostało siłą pewnie uderzenia wypchnięte z oczodołu.
Gdybym nie przyszła tam ,wiedziona jakimś cholernym przeczuciem,pewnie do rana zostałaby rozjechana przez samochody.Niestety większość ludzi nie ma w zwyczaju zadać sobie trudu ,by pomóc zwierzęciu,gdy go potrącą,co gorsze zostawiają je na miejscu,a inni bezmyślni kierowcy rozjeżdżają  te biedactwa na miazgę  .
Wiem że może was to szokować ale taka jest prawda.
Czy  nie można użyć rękawiczek jednorazowych,które powinny być na stanie w apteczce samochodowej i przynajmniej przenieś to biedne zwierze na pobocze,nie wspomnę o naturalnym odruchu ratowania go .A może teraz jesteśmy tak pochłonięci sobą ,że nie myślimy o innych.
Każda gmina ma podpisaną umowę z gabinetem weterynaryjnym ,o świadczeniu pomocy dla zwierząt poszkodowanych w wypadkach ,a może się mylę.
Nie nie mylę się są na to przepisy prawne:
                                                &
Gmina zapewnia całodobową opiekę weterynaryjną zwierzętom:
1) wymagającym udzielenia pomocy w następstwie zdarzeń drogowych z ich udziałem,
2) w okresie koniecznej rekonwalescencji po zabiegach, o których mowa w § 2 ust. 2 w
ramach umów zawartych z zakładem leczniczym dla zwierząt.

Te przepisy dotyczą wszystkich gmin na terenie naszego kraju.

Odeszła moja przepiękna marzycielka ,
pewnie teraz biega sobie po łąkach za tęczowym mostem.





Biegaj kochana księżniczko,wiem że tam gdzieś wysoko rozbrzmiewa radośnie Twoje hihoł
Zawsze będziesz w naszych sercach 💔

                                                zdjęcie z wierszem z internetu

Pozostawiam Wam same ciepłe myśli.

środa, 22 marca 2017

Artystycznie i kotkowo

Witam Was moi mili,cóż systematyczność na tym blogu nie jest moją dobrą stroną,
pochłania mnie mój  artystyczny :D
Dzisiaj parę obrazów z kotami w roli głównej,którymi zachwycam się systematycznie na fb.
Widać że Raphael Vavasseur uwielbia te chodzące indywidualności
 i potrafi pięknie przelać na płótno to co widzi.


Wszystkie zdjęcia pochodzą ze strony autora z  fb TU
ja wybrałam te które mi się najbardziej podobały.










O Raphaelu Vavasseur pisałam już TU
ale chętnie powracam do jego twórczości,te obrazy mają duszę ,

widać że autor bardzo kocha koty i doskonale je zna.

Pozdrawiam Was serdecznie i do następnego napisania

piątek, 17 lutego 2017

Dzień Kota

 Czesia i Agres
 Kapsel

 Mania,Frania,Bąbel,Agres i Barnaś

 Agres i Czesia



 Agres i Bąbel


 Agres
 Niech Dzień Kota trwa ....tak będzie dobrze dla każdego kota :)
  
DZIWNY KOT

                                                                Znajomy narzeka
                                                                na swojego kota,
                                                                powiada, że dziwna
                                                                jest z niego istota,
                                                                że chociaż jest bystry
                                                                i szybko się uczy,
                                                                nie łasi się wcale,
                                                                do ucha nie mruczy,
                                                                usypiać z nim nie chce,
                                                                na progu nie czeka,
                                                                a nawet go czasem
                                                                omija z daleka,
                                                                nie jada mu z reki,
                                                                odwraca się dumnie . . .

                                                                zupełnie odwrotnie
                                                                niż widział to u mnie.

                                                               Więc cóż mu powiedzieć
                                                               by prostych słów użyć ?
                                                               Że - 
                                                               na miłość kota,
                                                               to trzeba zasłużyć !

Franciszek Klimek
,,Najpiękniejsze wiersze o Kotach"
Dzisiejsze zdjęcia zrobione zostały za pomocą programu foto,
wykorzystałam zdjęcia moich kociaków :)


Pozdrawiam cieplutko:)

czwartek, 9 lutego 2017

Upolowałam

Jesienią w pobliżu mojego domu pojawiła się rodzina wiewiórek.
Po drutach telefonicznych pomykały zawsze dwie,jedna większa,druga mniejsza.
Skakały po mojej choince i wspinały się jak najwyżej ,by pojeść nasionka z szyszek.
Postanowiłam je sfotografować,ale to przedsięwzięcie z moim aparatem to jak walka z wiatrakami,
zawsze wychodziła porażka.Same rozmazane kształty.
Cóż cierpliwość popłaca i w końcu udało mi się zrobić parę fotek ,
względnie nadających się do pokazania .







 Polubiłam tego rudzielca,teraz widzę że przychodzi tylko jedna,a może się wymieniają,
nie mam pojęcia,ale ponieważ zima się troszeczkę rozpanoszyła,dokarmiam ptaszorki,
 a przy okazji z dobrodziejstw ptasiej stołówki korzysta wiewióra,która odważnie schodzi coraz niżej z drzewa,by popróbować ziarenka i orzechy które celowo tam posypuję .
Fajnie by było ją oswoić,by zaczęła przybiegać na imię i zabierała orzechy z ręki.
Takie mam marzenia na dzień dzisiejszy,a co wolno mi :)
Pełna symbioza,koty ptaki i wiewióra :))) i człowiek który po prostu jest :D

Pozdrawiam Was kochani bardzo cieplutko w ten mroźny dzionek,trzymajcie się zdrowo :)