Kiedy zaczynałam swoją przygodę z kocim światem nie przypuszczałam,
że wybór odpowiedniego transportera potrafi zaoszczędzić sporo nerwów dla kota i człowieka.
Będąc jeszcze nieświadomą, co kot potrafi robić podczas transportu,
przeglądałam w sklepach zoologicznych różne torby .
Idąc sobie ulicą zobaczyłam dziewczynę, która niosła na ramieniu torbę,a z tej torby co jakiś czas dało się słyszeć cichutkie miałknięcie i tylko tyle.
O pomyślałam wtedy, że taka torba może być świetnym transporterem,no bo niosę sobie na ramieniu,kot ma zapewnione widoki z wysoka,może podziwiać świat....etc.
Tylko nie pomyślałam, że nie wszystkie koty są grzeczne podczas transportu,że potrzebują względnego komfortu,a czasami nawet zaciemnienia,by jakoś znośnie przeżyć podróż.
Kupiłam torbę i zadowolona,bo sprzedający zapewniał, że koty lubią tak podróżować,zapakowałam mojego Agresa - mieliśmy udać się z wizytą do weta.
Dobrze, że jechaliśmy autem,bo ten mały wiercipięta robił wszystko by wydostać się na zewnątrz.
Mój kot, który został znaleziony w reklamówce wiszącej na płocie,generalnie lubi wszystkie torby,siatki,pudełka, ale tylko wtedy gdy wchodzi do nich z własnej woli.
Inaczej się sprawy mają jeśli chodzi o wyjście z domu,wtedy z łagodnego kotka przeistacza się w małe diablątko.
Rezultat był taki Agres odsuwał łebkiem suwaki i wystawiał głowę z torby,a ja notorycznie upychałam go do środka,bo bałam się że mi ucieknie.
Cały czas zastanawiałam się jak ten kot, którego widziałam na ulicy w takiej samej torbie,potrafił być grzeczny i ze stoickim spokojem znosić udręki podróżowania z człowiekiem i to w masowych środkach komunikacji.
Szczęśliwie udało nam się dojechać do weta i wrócić,bez większych trudów,ale to był pierwszy i ostatni środek transportu dla Agreska w formie torby.
Przeglądając dzisiaj sklepy zoo natrafiłam na jeszcze ciekawsze torby i plecaki do transportowania kotów i małych psów.
Plecak - wszystko będzie dobrze jeśli kot lubi podróżować,bo wiem że takie się zdarzają,ale ja mojego Agresa ,czy każdego innego po prostu w takim plecaku nie widzę.
Nawet gdybym miała pozamykać te suwaczki na kłódeczki,to nie odważyłabym się nieść żadnego w takim środku transportu.
Kolejne torby nie dla moich kotów,Wiem że niektóre mają możliwość przypięcia szelek w środku i kot nie zwieje przy pierwszej nadarzającej się okazji,mimo że na tym zdjęciu jest w środku kot,to nie do końca wierzę,że spokojnie wytrzyma trudy podróży,ale może się mylę i Wy macie całkiem inne doświadczenia
Nie widzę też kota w takiej torbie na kółkach,chociaż bywają ciężkie okazy,a niosąc w ręku można się zasapać,ale może kto wie..... dla wyjątkowo grzecznych, takie rozwiązanie będzie dobre,moje koty na pewno nie nadają się do takiego transportera.
Na dzisiaj kończę rozważania na temat toreb do transportu kotów,w kolejnym poście opowiem o transporterze:)))
Pozdrawiam Wszystkich serdecznie i ciągle noworocznie:)
Nasza Miecka ma bardzo podobna torbe jak ta na pierwszym zdjeciu, tylko czarna. Roznica polega na tym, ze te "okienka" mozna zaslonic albo zostawic otwarte, w zaleznosci od temperatury na zewnatrz lub nastroju kota. Miecka w ogole nienawidzi opuszczac domu i zawsze jojczy wnieboglosy. Kazdy transport to horror, dla niej i dla nas i naszych uszu.
OdpowiedzUsuńNajpierw zamyka sie przed Miecka wszystkie mozliwe drogi ucieczki, a dopiero potem przynosi torbe z piwnicy. Inaczej nigdy bysmy jej nie zlapali, bo torba budzi w niej panike. Nie chce uciekac, ale marudzi nieznosnie. :)
My także staramy się wykorzystać odpowiedni nastrój kota,jakby oswoić ale chyba nie do końca potrafię ukryć moje zdenerwowanie,szczególnie jeśli chodzi o pojawiającą się nagle chorobę,wtedy liczę na łut szczęścia i totalne zaskoczenie.Te cwaniaki dobrze wiedzą że coś się święci i wtedy zaszywają się w najciemniejszy kąt.. no i z głowy wyjazd,albo uciekam się do jakiegoś przekupstwa..
Usuń.Torby moim zdaniem są dla bardzo łagodnych kotów,albo dla małych piesków,moje zupełnie się nie nadają do tego typu transportu:))
Jeśli chodzi o zawodzenie to najbardziej marudzi Agres,chociaż i Kapsel też mu dorównuje:)
Taki jak pisze Panterka też kiedyś miałam , oddałam córci dla Bucka .
UsuńCałkiem fajny był ;)
Miałam jeszcze taki plastikowy kosz , otwierany od góry. Przeżył kilka moich kotów i był dobry. Do czasu upychania do niego Gucia ! Gucio potrafił wyważyć tą klapę . Oddałam ten kosz Pani która zabrała od nas Pocztową Kicię ;) Teraz mamy duży wiklinowy i jak na razie jesteśmy z niego zadowoleni ;))
Moje koty tylko w transporterkach. Najbardziej zamiera mi serce gdy ktoś przynosi kot na rękach do weta... Przecież to proszenie się o kłopoty. Znam takie historie gdy kot ginie bez wieści, bo się czegoś przestraszy. Wystarczy chwila.
OdpowiedzUsuńdla moich kociaków to transporter i to solidny... hihi
OdpowiedzUsuńMam podobny transporter jak ten z pierwszego zdjęcia. Moja Figa kiedyś musiała przeżyć całą serię wizyt u weterynarza, ale wtedy mieliśmy z nią innego typu problemy, transport znosiła całkiem dobrze. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńW takiej torbie jak ta niebieska na zdjęciu nosiłam mojego psa pekińczyka. Siedziała bardzo grzecznie, a kiedy zniżałam torbę na trawę wyskakiwała i szła sama. Kota w niej jakoś nie widzę. Wydaje mi się, ze koty są zbyt płochliwe i wolą być dobrze schowane. Ja preferuję tylko solidne transportery, duże, żeby kot miał miejsce. Poza tym taki transporter jest dobry dla kotów, które ze stresu oddają mocz, raz dwa się umyje ;)
OdpowiedzUsuńZjadło mi cały komentarz, no to jeszcze raz.
OdpowiedzUsuńMoja Eranka po włożeniu jej do transporterka w pierwszej minucie robi kupę i siku, ciężko byłoby utrzymać czystośc w takiej miękkiej torbie.
Pozdrawiam.
Tak, transporterek to ważna rzecz :) ja moich nygusów też nie widzę w torbie. Zwłaszcza Fifi, która po wejściu do transporterka od razu się załatwia - dwójeczka murowana :/
OdpowiedzUsuńPozdrawiamy cały czas nowo-rocznie :)