piątek, 14 grudnia 2012

Moje miziaki

Trudne początki!

Uwielbiam koty!
Kiedy 10 lat temu moje ulubione,najukochańsze rottweilery  odeszły z tego świata,  pozostała  po  nich  ogromna  pustka.
Postanowiliśmy  nie  sprowadzać  żadnych  zwierząt  .  Było przeraźliwie pusto w domu i w sercu.
W 2004 roku koleżanka namówiła mnie na adopcję kotka.  Pojechała ze mną do Konstancina. 
Schronisko dla kotów,  jest w czym wybierać,  że się tak wyrażę.
Wiecie co,pani Irenka pokazała mi dwa kotki,malutkie miały ok.2 miesięcy,  ktoś zawiesił je na płocie w reklamówce.

Dzieci się nimi bawiły.
Potem jakiś dorosły wpadł na pomysł,  że może do schroniska je oddać .
Biedaki siedziały w klatce,  bo nowe i   kwarantanna konieczna. 
Śliczne-- kocurek czarny i  samiczka  tri  kolor.

Wyjęłam z klatki to półtora nieszczęścia czarne,  z połamanym w 3 miejscach ogonem ,  a on zawisł na moim ręku jak winogronko i tym samym podbił moje serce.
Adoptowałam go.NIE ŻAŁUJĘ swojej decyzji.
Do tej pory nie miałam kontaktu z kotami,  wiec po powrocie do domu,    byłam przerażona,   jego dziwnym zachowaniem.
Chował się pod kaloryferem i za cholerę nie ufał nikomu.

Zdjęcia dorosłego Agreska
.


Potem zaczął nieśmiało wchodzić na łóżko,  aż w końcu wtulił się w mój szlafrok. Zaufał nam wszystkim-domownikom. 
 I tak w moim domu zamieszkał pierwszy kot  .AGRESOR

1 komentarz:

  1. Pozdrawiam...zaglądam tu sobie od czasu do czasu:):):

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję, że tu zaglądacie:)))