Radość niesiemy
Kiedy kończy się rok,wszyscy robimy podsumowania i wspominamy jakieś wydarzenia.
Ta historia powróciła do mnie w wigilię,kiedy dzieliłam się z moją kocią gromadką kurczakiem .
Pewnego dnia znajoma zaplanowała na obiad kurczaka.
Nie było w tym nic nadzwyczajnego.Kurczak był porządnie zamrożony, więc zostawiła go w miejscu, jak by się wydawać mogło, bezpiecznym przed wprawnym okiem swojego kocurka.
Kot nie był zainteresowany ,dopóki pani się kręciła po kuchni.
Zadowolona,że już pierwszy etap ma za sobą, zajęła się swoimi sprawami.
Po krótkiej chwili od wyjścia z kuchni,usłyszała głuchy łoskot,ale zupełnie nie powiązała tego faktu z rozmrażającym się kurczakiem i kotem.
Jakież było jej zdziwienie,gdy weszła do kuchni i nie znalazła wspomnianego już kuraka.Idąc po śladach jakie powstały po niecnym czynie zwierza, jej oczom ukazał się widok komiczny.Kocurek nie mogąc się doczekać,aż ptaszek się rozmrozi, zaciągnął go do pokoju,sobie znanym sposobem i usiłował zjeść.Biedak nie miał szczęścia.
Widok jaki zastała w pokoju był komiczny.Kot wgryzał się w kurczaka z taką pasją, że przypominał małego rekinka.
Myślicie że było mu przykro? Hi,hi hi, akurat.
Kocurek był bardzo rozczarowany,gdy stracił swoje ciężko zdobyte jedzonko.
To dopiero było wyzwanie,ale czego się nie robi dla dobrej strawy.
Oczywiście domownicy zadowolili się innym daniem ,a kurczak i tak w końcu trafił do koteczka.
Jednym słowem łakomstwo czasami popłaci.
Szampańskiej zabawy w noc sylwestrową i wspaniałego Nowego 2013 Roku, życzę Wam wszystkim .
Pamiętajcie o naszych milusińskich,one nie chcą witać wystrzałowo Nowego Roku,no chyba że będą blisko Was .
Krysiu, gratuluję. Zapowiada się świetnie.
OdpowiedzUsuńMiałam podobna historię. Od znajomego myśliwego, otrzymaliśmy zająca na świąteczny pasztet.
Zając wisiał wysoko na balkonie i...kruszał.
Przyszedł czas na robienie pasztetu. Mój Eryk poszedł ściągnąć zając. Gdy to chciał zrobić, z wnętrza wyskoczył...kot.Opędzlował całe wnętrze. Została tylko skórka. Ja nie mam kota.
Właściwie dobrze się stało. Nie musiałam robić pasztetu...Z zająca nie lubię. Nie pochwalam polowań...
Serdecznie pozdrawiam
Krysiu!
OdpowiedzUsuńW nadchodzącym Nowym Roku życzę Ci przede wszystkim zdrowia, miłości, szczęścia i radości...
Pozdrawiam
Szczęśliwego Nowego Roku ! :-)
OdpowiedzUsuńKiedyś stoczyłam walkę z kotem o kawałek szynki
zanim sobie uświadomiłam ,
że i tak leżał na podłodze i go nie zjem :-)))
Też masz na imię Krysia ??
Zapraszam zajrzyj tutaj :-)
OdpowiedzUsuńhttp://klubkotajasna8.blogspot.com/2012/12/dziekuje-za-wyroznienia.html
Kochane moje mam na imię Gośka,ale Krysia to też ładne imię.
OdpowiedzUsuńDzięki za miłe odwiedziny,a do Ciebie Krysiu zaglądam często,do Łucji-Marii obiecuję zajrzeć dzisiaj,ściskam wieczorowo:)
hihi... moje odpukać nie tykają to co leży do odmrożenia... chociaż średni czasami próbuje...
OdpowiedzUsuńale fakt faktem wszystkie moje futrzaki uwielbiają kurczaka
Chciałabym zobaczyć silną wolę Twoich kotów.
UsuńDaj im więcej czasu, a rozprawią się z jakimś jedzonkiem zanim się obejrzysz.
Pozdrawiam :)
Świetnie to opisałaś...przypomniało mi to mojego kochanego , niezwykle inteligentnego Bąbla , którego niestety już ze mną nie ma :( choć na zawsze pozostanie w naszych sercach...
OdpowiedzUsuńDodam tylko że po całej kurczakowej akcji chodził z rozdziawionym pyszczkiem , komicznie nim poruszając , nie zniechęciło go to jednak do dalszych napadów rabunkowych na mięsko :)Serdeczności wieczorowe ..
Dzięki Gosiu z miłą chęcią opiszę więcej historii z życia Twojej licznej gromadki.Oooo - wiesz co zacznij pisać tak jak ja,w końcu to Ty nakłoniłaś mnie do pisania o moich kociakach.
OdpowiedzUsuńOch to jak już się tak rozpuściłam we wspomnieniach,to dzięki Tobie mam koty w domu.
Wszystkiego dobrego na Nowy rok Gosiu.