Trudne początki!
Uwielbiam koty!
Kiedy 10 lat temu moje ulubione,najukochańsze rottweilery odeszły z tego świata, pozostała po nich ogromna pustka.
Postanowiliśmy nie sprowadzać żadnych zwierząt . Było przeraźliwie pusto w domu i w sercu.
W 2004 roku koleżanka namówiła mnie na adopcję kotka. Pojechała ze mną do Konstancina.
Schronisko dla kotów, jest w czym wybierać, że się tak wyrażę.
Wiecie co,pani Irenka pokazała mi dwa kotki,malutkie miały ok.2 miesięcy, ktoś zawiesił je na płocie w reklamówce.
Dzieci się nimi bawiły.
Potem jakiś dorosły wpadł na pomysł, że może do schroniska je oddać .
Biedaki siedziały w klatce, bo nowe i kwarantanna konieczna.
Śliczne-- kocurek czarny i samiczka tri kolor.
Wyjęłam z klatki to półtora nieszczęścia czarne, z połamanym w 3 miejscach ogonem , a on zawisł na moim ręku jak winogronko i tym samym podbił moje serce.
Adoptowałam go.NIE ŻAŁUJĘ swojej decyzji.
Do tej pory nie miałam kontaktu z kotami, wiec po powrocie do domu, byłam przerażona, jego dziwnym zachowaniem.
Chował się pod kaloryferem i za cholerę nie ufał nikomu.
Zdjęcia dorosłego Agreska
.
Potem zaczął nieśmiało wchodzić na łóżko, aż w końcu wtulił się w mój szlafrok. Zaufał nam wszystkim-domownikom.
I tak w moim domu zamieszkał pierwszy kot .AGRESOR
Pozdrawiam...zaglądam tu sobie od czasu do czasu:):):
OdpowiedzUsuń